Usiadłam w domu przed komputerem. Wcześniej zrobiłam sobie kawę i śniadanie. Tego dnia pracowałam zdalnie, więc mogłam pozwolić sobie na jedzenie przy biurku. Po chwili zorientowałam się, że talerzyk z kanapkami stoi nietknięty a kawa już dawno ostygła. Ileż razy błagalnie pytałam (samą siebie chyba), kiedy w końcu spokojnie zjem śniadanie? Kiedy uda mi się wypić ciepłą kawę? A kiedy w końcu nadszedł ten dzień nie mogłam się odnaleźć… Uderzyła we mnie cisza głośniejsza niż największa kłótnia moich dzieci. Zorientowałam się, że kuchenny zegar, który wisi w tym samym miejscu od kilku lat, tyka. I to całkiem głośno. Z zadumy popijanej zimna kawą wyrwała mnie wiadomość od bratowej: „Pusto w domu, co?” Tak – odpowiedziałam. Korzystaj – napisała A. Zrobiłam więc drugą kawę. Delektowałam się każdym jej gorącym łykiem. I mimo, że nie słodzę, miała słodko-gorzki smak. Nie mogłam nacieszyć się ciszą, tym, że nie muszę wstawać co chwila od stołu, że nikt nie odrywa mnie od tego, co aktualnie robię… A aktualnie zadawałam sobie pytanie: Kiedy to się stało? Przecież dopiero co nie mogłam oderwać Jej od piersi. A tego małego oseska dopiero co wieźliśmy ze szpitala i pokazywaliśmy Mu jego pokój… A teraz:
Kochana! Korzystaj korzystaj korzystaj 🙂
(Pozdrawiam- bratowa nauczycielka ?)